Z perspektywy Caroline
Spojrzałam na nich i przestąpiłam z nogi na nogę. Na
każdej twarzy malowała się złość, tylko Damon uśmiechał się głupkowato.
Usiadłam na fotelu, dając znak głową, by zaczęli. Wymienili niepewne spojrzenia – zachowywali się jak dzieci. Wywróciłam oczami i chrząknęłam wyczekująco, gdy się nie odezwali. Stefan przełknął ślinę i z wysiłkiem zaczął:
Usiadłam na fotelu, dając znak głową, by zaczęli. Wymienili niepewne spojrzenia – zachowywali się jak dzieci. Wywróciłam oczami i chrząknęłam wyczekująco, gdy się nie odezwali. Stefan przełknął ślinę i z wysiłkiem zaczął:
-Chodzi o…
-Byłaś w łóżku z Pierwotnym? – rzucił Damon, puszczając
mi oczko.
-O nim chcieliście gadać? – zapytałam, puszczając mimo
uszu jego uwagę.
-Wiesz co o nim sądzimy, Caroline – zaczął znów Stefan –
i wiesz, że jest naszym wrogiem. Próbował nas zabić, zabił matkę Twojego
chłopaka. Nie
zdajesz sobie z tego sprawy?
-Byłego chłopaka – dopowiedziałam, ale nie słuchał. Mówił
dalej:
-Wiemy, że ma słabość do Ciebie, ale znudzisz mu się i
Cię zostawi albo co gorsza, zabije.
Poczułam, jakby ktoś wbił mi kołek w serce. Spróbowałam
opanować napływające łzy do moich oczu.
Jego słowa zabolały mnie jak żadne inne. Czy on naprawdę
to powiedział? Czy moi PRZYJACIELE naprawdę tak myśleli?
Wzięłam głęboki wdech.
-Okej, ja wiem, że możecie go nienawidzić, wiem ile zła
uczynił, ale czy nie chodzi o to, żeby stać się lepszym? Gdy jest ze mną, staje
się zupełnie inny. Już nie jest bezlitosnym mordercą. Damon, jak zmieniasz się
pod wpływem Eleny? Stefan, a Ty? Powinieneś to zrozumieć. Byłeś Rozpruwaczem,
nieznającym skrupułów Rozpruwaczem – wyrzuciłam, obserwując go.
Na początku jego twarz wyrażała zrozumienie, jednak gdy
wymienił spojrzenia z siedzącymi obok, znów ukazała się obojętność i złość.
-To co, przespałaś się z nim? – starszy Salvatore znów
się odezwał, wykorzystując chwilę ciszy.
Spiorunowałam go wzrokiem.
-Czyli jednak, no, no, no. Szybko.
Teraz wzrok wszystkich skupił się na mnie. Zaraz się zacznie...
-Przespałaś się z Klausem?! – usłyszałam od Eleny.
-Jak mog... – dołączyła Bonnie.
-I wy przeciwko mnie?! – krzyknęłam, przerywając.
Spojrzały na mnie zdezorientowane. Przypomniałam sobie,
co mówiła Elena, gdy powiedziałam jej o pocałunku:
„Jeżeli coś do niego czujesz, powiedz mi to (…) spróbuję
to uszanować”
-Nie spodziewałam
się tego po was. Wszyscy macie coś za skórą, ale nigdy wam tego nie
wypomniałam. A Ty, Elena… - skrzyżowałam ręce na piersiach – nie masz czegoś do
powiedzenia Damonowi? – uśmiechnęłam się ironicznie.
-Caroline! On Cię zahipnotyzował, nie jesteś sobą.
-Nie zahipnotyzował mnie. Po postu dzięki Klausowi
zrozumiałam wiele rzeczy. Zwyczajnie się mną bawicie. Caroline to, Caroline
tamto. Gdy straciłam Tylera, kto do mnie
przyszedł? Gdy Damona ugryzł wilkołak, kto miał zadzwonić do Klausa i przekonać
go, aby przyjechał? Ja też mam do cholery uczucia! – wykrzyczałam.
„Tylko nie płacz, nie” pomyślałam, czując słony płyn napływający
do oczu. Zamilkli, nie wiedząc co powiedzieć. No tak, prawidłowa postawa.
-Co Elena powinna mi powiedzieć? – zapytał Damon,
podchodząc do mnie.
-Spytaj się jej – odburknęłam.
Przeniósł swój wzrok na Gilbert. Spłynęła jej łza. Nie
mając ochoty dalej ciągnąć tej szopki, rzuciłam:
-Elena pocałowała Stefana!
Zapadła krępująca cisza. Wszystkie oczy spoczęły na mnie,
a potem raz na Elenie, a raz na Stefanie. Starszy Salvatore podszedł do Eleny i
kucnął obok niej.
-To był tylko jednorazowy pocałunek, tak? I nic do niego
nie czujesz, prawda? – spojrzał w jej zapłakane oczy.
-Ja… ja nie wiem, Damon– wydukała.
Wampir nie patrząc na Elenę, wyszedł trzaskając drzwiami.
Elena
starała się utrzymać nerwy na wodzy, ale nie wychodziło jej to najlepiej. Stefan stał w kącie
niewzruszony, jednak wiem, że w głębi niego kłębiło się wiele negatywnych
emocji. Bonnie nerwowo pocierała kostki palców.
Potem wszystko stało się bardzo szybko. Sobowtór zjawił
się naprzeciwko mnie ze szklanką w ręku, rozbijając ją o moją głowę i
przyciskając do ściany. Odłamki szkła boleśnie wbiły się w twarz, lecz
adrenalina zamortyzowała uderzenie. Elena przez cały czas, kiedy się z nią
szarpałam, poświęciła na wyzywanie mnie. Szybkim ruchem złapałam ją za gardło i
przycisnęłam do podłogi, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.
-Uspokój się! – krzyknęłam – Teraz wiesz, co ja czuję. Jakby
ktoś dał mi w twarz.
Puściłam ją, pożegnałam wszystkich nienawistnym
spojrzeniem i zniknęłam. Do mojej świadomości zaczęły napływać najboleśniejsze słowa,
które wyrzuciła z siebie Elena:
„Pierdol się”
„Umiesz wszystko zepsuć”
„Już dla mnie nie istniejesz”
Ruszyłam biegiem przed siebie, chcąc jak najszybciej
znaleźć się w domu. SAMA. Zapomnieć o wszystkich przykrościach, o całym bólu i
cierpieniu…
Wpadłam na kogoś, czując ucisk w klatce piersiowej.
Podniosłam głowę, odgarniając włosy z twarzy. Dopiero po kilku sekundach moje
oczy przyzwyczaiły się do ciemności i poznałam osobę, z którą się zderzyłam.
Klaus.
Spojrzał na w mnie w ten swój przenikliwy sposób, jakby
rozumiał, co się stało; kto mnie skrzywdził. Na jego twarzy malował się ból,
zatroskanie, chęć pomocy (tak, dobrze widzisz, Klaus chciał komuś pomóc). Wyczytał
z mojego wyrazu twarzy, że nie miałam ochoty o tym teraz mówić.
Nie zastanawiając się długo, objęłam go. Potrzebowałam tego.
Chwilę później Pierwotny podniósł mnie, wziął na ręce i
ruszył do mojego domu. Przy mojej pomocy otworzył drzwi i skierował się do
mojego pokoju. Delikatnie ułożył mnie na łóżku, odgarniając mi włosy z twarzy. Przykrył
mnie kocem i usiadł obok.
-A teraz mów co Ci się stało – rzucił, jak dla mnie
trochę zbyt szorstko i wskazał na zakrzepłą krew.
Automatycznie dotknęłam pokaleczonych miejsc. Skrzywiłam
się z bólu, wyjmując odłamek szkła. Klaus szybko poszedł po apteczkę. Złapał mnie
za głowę i zaczął wyjmować z niej pozostałości po szklance. Fragmenty szkła
były tak mocno wbite w skórę, że musiałam wbijać paznokcie w plecy Pierwotnego,
by zneutralizować ból. Klausa najwidoczniej to nie wzruszało, bo nawet nie
drgnął.
Gdy skończył, rany samoistnie się zagoiły. Uśmiechnęłam
się w podziękowaniu.
Opowiedziałam mu wszystko, od początku do końca. Jak się
zachowywali, co mówili. Zakrztusił się spożywaną krwią, gdy usłyszał co mówiła
o mnie Elena.
-Ona to powiedziała?
Spiorunowałam go wzrokiem. Rzucił mi przepraszające
spojrzenie i dał znak głową, bym kontynuowała.
Z każdym nowym zdaniem w Klasie wezbrała złość. Wbijał
sobie paznokcie w skórę, by nie okazywać złości. Gdy skończyłam, chciał wstać.
Zatrzymałam go natychmiast.
-Caroline, nie zostawię tak tego – odparł spokojnie.
-Proszę, nie. Zostań ze mną… - wyszeptałam, ale nie był
tym przekonany – Zostań.
Wrócił niechętnie na swoje wcześniejsze miejsce i
pocałował mnie w ucho. Nic nie mówiąc, złapał mnie za kostki u nóg i
przyciągnął do siebie. Automatycznie oplotłam nogami jego talię. Przylgnęłam do
niego bardziej, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi. Poczułam jak wodzi
dłońmi po moich plecach, a ja skupiłam się na napawaniu zapachem Klausa. Było
mi tak przyjemnie, że nawet nie zauważyłam, kiedy usnęłam w jego ramionach.
Z perspektywy Klausa
Otworzyłem oczy i zamrugałem kilkakrotnie, przyzwyczajając
się do dziennego światła. Delikatnie zdjąłem ręce Caroline z mojej szyi i ułożyłem
ją na łóżku. Jej twarz była blada, włosy bezwładnie opadały na poduszkę, wargi
były rozchylone, a nozdrza delikatnie pulsowały. Narzuciłem koc na jej
delikatne ciało i wyszedłem frontowymi drzwiami, idąc przed siebie.
Zaskoczony spojrzałem na turlające się jabłko w moją
stronę. Zatrzymałem je butem i podniosłem, oglądając. Nie miało licznych otarć
prócz zdartej skórki w kilku miejscach, więc osoba, która je zgubiła, nie była
daleko.
Zmieniłem kierunek i poszedłem za śladem soku, które
zostawiło jabłko.
Chwilę później zauważyłem sylwetkę dziewczyny.
Rozpoznałem Elenę. Cmoknąłem z zadowoleniem, że przydarzyła mi się taka okazja.
Podniosłem z ziemi kolejne jabłko, którego jeszcze nie zdążyła zebrać i
podszedłem do niej bezszelestnie.
-Zgubiłaś coś? – zagadnąłem, uśmiechając się cynicznie.
Gdy zaskoczona podniosła głowę, dostrzegłem w jej oczach
strach. Zabrała szybkim ruchem owoc z mojej ręki.
-Czego chcesz? – zapytała, podnosząc się wraz z zebranymi
zakupami.
-Och, tylko pogadać – zapewniłem, nie przestając się
uśmiechać.
-----------------------------------------------------
dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim postem <3
nie ma to jak edytować jeszcze rozdział,
bo "o kurde, jeszcze to bym zmieniła".
zapraszam na kolejny rozdział
i proszę o jeszcze więcej komentarzy :)
nie ma to jak edytować jeszcze rozdział,
bo "o kurde, jeszcze to bym zmieniła".
zapraszam na kolejny rozdział
i proszę o jeszcze więcej komentarzy :)