czwartek, 25 września 2014

#Rozdział 2

Po odwiedzinach przyjaciółki włączyłam swoją ulubioną płytę z muzyką. Następnie ogarnęłam dom. Sprzątnęłam filiżanki, umyłam je, odkurzyłam i pościerałam kurze.
Gdy skończyłam, wyłączyłam odtwarzacz. Wyciągnęłam z tylnej kieszonki szortów komórkę i wybrałam numer do mamy. Dowiedziałam się, że za dwie godziny kończy służbę. Poinformowałam ją, że mogę bardzo późno wrócić do domu, więc niech na mnie nie czeka, po czym się rozłączyłam. A tymczasem zabrałam się za obiad dla niej.
Godzinę później obiad był gotowy – pyszna lasagne siedziała w piekarniku i czekała na odgrzanie. A ja wreszcie zaczęłam szykować się do wyjścia. W wampirzym tempie znalazłam się w sypialni. Wyciągnęłam z szafy czarną, obcisłą, koronkową sukienkę i zabrałam ją do łazienki. Bardzo szybko oswobodziłam się z ubrań i bielizny, wchodząc pod prysznic. Odkręciłam kurek z wodą, pozwalając by strużki ciepłej cieczy odświeżyły moje ciało. Wyszłam, owinięta ręcznikiem. Na suche ciało nałożyłam balsam, który wtarłam w skórę. Założyłam sukienkę i wyprostowałam włosy (na co rzadko sobie pozwalam). 
Pomalowałam delikatnie rzęsy czarną maskarą, a na usta nałożyłam matową pomadkę.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Wyszłam z łazienki, łapiąc pospiesznie jedną z mniejszych torebek i zeszłam po schodach do holu. Założyłam czarne koturny z małą kokardką na czubkach w tym samym kolorze. Uniosłam perfumy i użyłam ich w kilku miejscach. Ostatecznie spojrzałam w lustro, po czym wyszłam z domu, starannie go zamykając. Na szczęście miałam tylko kawałeczek do strumyka, więc nie musiałam się spieszyć.

Na miejscu byłam przed godziną siedemnastą. Poczułam znajomy zapach za plecami i uśmiechając się szeroko, odwróciłam się twarzą do niego. Wpadłam w gorące ramiona wilkołaka, w które już tak dawno nie było mi dane się wtulać.
Moje dłonie powędrowały w stronę jego burzliwych włosów, tym samym złączając nasze usta w pocałunku. Pocałunek trwał krótko, gdyż chwilę później odsunął się ode mnie, ujął moje dłonie i zaprowadził bliżej strumyka. Trochę zmieszana tym zachowaniem poszłam za nim, próbując wytłumaczyć sobie jego niewylewność przy pocałunku. Usiedliśmy na jednym z kamieni, które okalały drzewa. Spojrzałam na niego. Wpatrywał się gdzieś w dal. Przechyliłam jego głowę w moją stronę, po czym spytałam:
-Co jest?
Westchnął.
-Tyler?
-Musimy porozmawiać... - wreszcie odparł.
Spojrzałam na niego. Czyli już wie?
-Tyler, ja…
-Pozwól, że ja zacznę – przerwał mi – Przyjechałem tu, bo chcę w pełni zakończyć pewien rozdział swojego życia i zacząć nowy... 
Czyżby chciał mi się... To, co usłyszałam później, zabiło mnie po raz drugi. 
-...Nie mam zbyt dużo czasu, bo za godzinę opuszczam miasto. Pamiętasz, jak Klaus zabronił mi wracać do Mystic Falls? Zagroził, że inaczej mnie zabije. Obiecałem ci, że nie będę o tobie myślał, zapomnę cię, ułożę sobie życie na nowo? Że przestanę cię kochać?
Cała krzyczałam w środku. O czym on mówi... Czym prędzej wyswobodziłam się z jego objęć.
-Masz tu jakąś ukrytą kamerę czy co? To miał być żart, tak? - zapytałam, nic z tego nie rozumiejąc.
Czekałam na jakąkolwiek oznakę kawału, ale jego oczy nadal pozostały zimne, a jego puls się nie zmienił.
Odsunęłam się od niego, po czym wymierzyłam dość silne uderzenie w policzek, za który nawet się nie dotknął, chcąc zachować resztki godności. Spojrzałam mu w oczy.
-Co z tobą jest nie tak? Nie było cię kilka miesięcy, a teraz przyjeżdżasz tu, oznajmiając mi, że już mnie nie kochasz?! A ja… jak głupia czekałam na ciebie – poczułam gorące łzy na policzkach – Dzwoniłam, pisałam, a ty nawet nie raczyłeś dać znaku życia. Co ty sobie do cholery myślałeś?! – wybuchłam.
-Przepraszam... – wyszeptał, spuszczając wzrok.
Podszedł do mnie, kładąc mi dłoń na ramieniu. Szybko ją zrzuciłam. Potarł kostki swoich dłoni, po czym zniknął.
Czułam przeszywający ból od środka. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, osuwając się z kamienia. Tak bardzo cieszyłam się, widząc go. Pomyśleć, że.. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Zakryłam twarz dłońmi, nie starałam się nawet dusić łez.
***

Obudziłam się. Szybko poderwałam się z łóżka. Swojego łóżka. Jak ja się tu znalazłam? Dopiero po chwili zauważyłam siedzącą obok mnie mamę, patrzącą na mnie tak, jakby zobaczyła ducha.
-Mamo… - szepnęłam.
-Tak? - spytała, podnosząc się natychmiast z miejsca i podchodząc do mnie.
Spojrzałam na swoje dłonie, a potem nogi i uświadomiłam sobie, że jestem cała brudna.
-Pójdę się odświeżyć i pogadamy, dobrze? – uśmiechnęłam się łagodnie do mamy.
W odpowiedzi pokiwała głową. Wstałam z łóżka, zmierzając ku łazience. Przed wejściem odwróciłam się do mamy i zapytałam:
-Kto mnie znalazł i przyniósł do domu?
Usłyszałam tylko jedno, krótkie imię – Klaus.

-----------------------------------------------------
Przeczytane? Skomentuj, proszę :) 
Jest to dla mnie wielką motywacją do pisania kolejnych rozdziałów.
Jestem chora, więc rozdział nie jest zbyt dobry ;/
Przepraszam, że tak mało Klausa, niedługo sytuacja się rozwinie. ^^

czwartek, 18 września 2014

#Rozdział 1

Zeszłam do kuchni. Moją uwagę przykuła mała kompozycja z orchidei, a obok niej złota karteczka w kształcie serduszka, zostawiona na drewnianym stole. Powoli podeszłam do blatu, sięgając po arkusz papieru. Rozejrzałam się po domu i sprawdziłam, czy nie ma nikogo przed domem. Było pusto. Dopiero wtedy przeczytałam wiadomość.

„Dzisiaj o 17. Nad strumykiem. Czekam, to ważne.
Tyler”


Odłożyłam karteczkę. Czułam, jakby moje martwe serce znów zaczęło bić. To było coś pięknego. A więc przyjechał do miasta. Przy-je-chał dla mnie. Tak długo na to czekałam...
Ocknęłam się, słysząc dzwonek do drzwi. Nie wiem, ile tkwiłam w bezruchu, układając w głowie przebieg naszego spotkania. Odsłoniłam zasłonkę w szklanych drzwiach wejściowych. Uśmiechnęłam się, gdy ujrzałam Elenę. Szybko otworzyłam drzwi, pozwalając jej wejść do środka. Uściskałyśmy się wzajemnie.
Z Eleną przyjaźniłam się już bardzo długo, mogłyśmy sobie wszystko powiedzieć i pomimo naszych kłótni ufałyśmy sobie bezgranicznie. Miała długie, jasnobrązowe włosy, które postanowiła ściąć „delikatnie” i zrobić czerwone pasemko. Teraz jej włosy są kręcone, od czasu, gdy została wampirem, prowadza się z Damonem. Wcześniej była z jego bratem - Stefanem - bardzo długo, z którym się przyjaźnię. Jak dobrze wie, zawsze wolałam jej pierwszą miłość z kilku powodów:
1. Mimo ich zerwania, ciągle się o nią troszczył.
2. Nie skrzywdziłby Eleny, zawsze była u niego na pierwszym miejscu, tak jak przyjaciele i rodzina.
3. Nie mam do Damona zaufania po tym, jak wykorzystywał siłę perswazji na mnie, gdy byłam jeszcze człowiekiem i się mną bawił.
Te powody są najważniejsze, choć gdybym miała się dłużej zastanowić, wymieniłabym ich sporo więcej.

Wyrwałam się z zamyślenia. Zaparzyłam nam obu kawy i usiadłam na kanapie obok przyjaciółki, stawiając filiżanki na oszklonym stoliku. To na nim zostawiłam też karteczkę od Tylera. Upijając łyk kawy, zauważyła ją. Zapytała się „Co to jest?”, lecz nie zdążyłam jej odpowiedzieć. Złapała karteczkę, szybko ją czytając. Była równie szczęśliwa i zaskoczona jak ja. Potem temat zszedł na koniec naszego liceum, który miał miejsce dokładnie tydzień temu. To wszystko minęło tak szybko… Pomyśleć, że po tym wszystkim, co przeszliśmy (śmierć najbliższych, ciągłe poświęcenie, walka o przetrwanie), zdołaliśmy dotrwać do końca: Stefan, Bonnie, Elena, Matt i ja. Obie się wzruszyłyśmy.

-W sumie gdyby nie Klaus, nie wiem jak to wszystko by się potoczyło. 
Gdy Elena obrzuciła mnie podejrzliwym spojrzeniem, uzmysłowiłam sobie, że nie powinnam tego mówić. Klaus był pierwotnym, mającym opinię bezdusznego mordercy. Nie do końca, widziałam w nim dobro. Był jednym z najgorszych ludzi, jakich spotkaliśmy; zabijał z zimną krwią, manipulował wszystkimi; poświęcił wiele istnień, by ukończyć swoje dzieło; nie dbał o nic. Jednak w stosunku do mnie stawał się inny, lepszy.
-No co? Przecież tak było – dodałam pospiesznie.
-No tak, ale wydaje mi się, że coś się wtedy wydarzyło. Coś, o czym nie wiem – przyjaciółka drążyła temat.
-Nic się nie stało – zapewniłam Elenę.
Czułam, że się rumienię. Przyjaciółka zaraz mi to wypomniała. Westchnęłam, siadając wygodniej na kanapie. Starałam się powoli opróżniać filiżankę kawy, chcąc zyskać na czasie. Bałam się jej o tym powiedzieć, a raczej bałam się jej reakcji. Czułam jej spojrzenie na sobie, nieprzyjmujące sprzeciwu. Dla nich Klaus był wrogiem. I gdyby nie fakt, że zabicie go uśmierci każdą osobę, którą przemienił (w tym nas), już dawno by to zrobili.
 -Nic się nie stało – powtórzyłam – Spotkałam go na boisku szkolnym, wymieniliśmy parę zdań…
Rzuciła we mnie poduszką, którą złapałam z gracją i szybko odrzuciłam.
-Mów dalej! – uśmiechnęła się delikatnie.
-Pozwolił Tylerowi wrócić do miasta. Powiedział też, że to Tyler jest moją pierwszą miłością. On będzie moją ostatnią, niezależnie od tego, jak długo to potrwa. I mnie pocałował – powiedziałam na jednym tchu, czekając na wybuch złości Eleny.
Patrzyła na mnie z nutą przerażenia.
-P-p-pocałował c-cię?!
Skinęłam głową. Już miała coś powiedzieć, ale powstrzymała się. Jej twarz złagodniała, a na ustach pojawił się nikły uśmiech. Byłam zdezorientowana.
-Jak całuje? – odezwała się.
Tego pytania się nie spodziewałam. Walnęłam ją po przyjacielsku w ramię. Zaczęła się śmiać, przytulając mnie.
-Nadal uważam, że oszalałaś, pozwalając mu się pocałować – widząc moją minę, odchrząknęła – Ale nie zaprzeczę, że przy tobie Klaus zachowuje się inaczej. Normalniej. Jeżeli coś do niego poczułaś, powiedz mi to. Nie wiem, czy to zaakceptuję, ale spróbuję uszanować. W sumie to jesteśmy w podobnej sytuacji – podobają nam się ci źli. Mimo tego, że tak wiele osób jest przeciwnych mojemu związkowi z Damonem. Z czasem się o tym zapomina. I gdyby miał mnie skrzywdzić, na pewno bym z nim nie była. Widzę, jak zmienia się, będąc ze mną. Na lepsze.
Spojrzałam na nią. W jej oczach dostrzegłam miłość do tego wampira; ten sam błysk, który widywałam, gdy była ze Stefanem.
-Elena, To był tylko pocałunek. Nie czuję nic do Klausa. A jeżeli jesteś szczęśliwa z Damonem, to naprawdę się z tego cieszę – w końcu to przyznałam.
Ale czy Klaus jest mi obojętny? Tak, odpowiedź była prosta. 
W pewnym momencie przerażona spojrzałam na Elenę.
-Tyler… Muszę mu o tym powiedzieć.
Cała zesztywniałam, myśląc o tym.

-----------------------------------------------------
Postanowiłam wrzucić wcześniej rozdział. I jak? Wiem, wiem... Liczyłam na to, że wyjdzie mi to lepiej. Nie oceniajcie tego zbyt surowo! :)

piątek, 12 września 2014

#Prolog


Codziennie po obudzeniu się miałam zwyczaj podchodzić do okna i słuchać śpiewu ptaków (jakimś sposobem uspokajało mnie to). Tym razem ptaki zastąpił rzęsisty deszcz, a promienie słońca próbowały przebić się przez gęste konary drzew. 
Gdy deszcz wzmógł na sile, włączyłam telewizor stojący na jasno dębowej szafce w moim pokoju i przeskakiwałam dziesiątki kanałów, zaczynając od programów muzycznych a kończąc na operach mydlanych. W końcu trafiłam na film, który opowiadał o dziewczynie porzuconej przez ojca, oznajmiającego, że jest homoseksualistą.
Nie dowiedziała się, czy była upragnionym dzieckiem, czy była to zwyczajna „wpadka”. Została wtedy sama z mamą. Niestety ich relacje nie były zbyt dobre – rodzicielka zbyt dużo pracowała i spędzały ze sobą zbyt mało czasu. Miała kochających przyjaciół i chłopaka, który niestety wyjechał i nie wszystko jest tak, jak powinno.
Wyłączyłam telewizor, wzdychając. To zabawne, bo moje życie wygląda tak samo, pomijając fakt, że nie jestem człowiekiem. Zostałam zabita przez Katherine, jednak Damon przed śmiercią napoił mnie swoją krwią (w dodatku wykorzystał moją naiwność, co oznacza, że go nie znoszę) i stałam się wampirem. Ojciec próbował na swój sposób pomóc mi z wampiryzmem, torturując mnie. 
Jak to kiedyś powiedziałam: „Nie jestem już małą dziewczynką Caroline. Potrafię zadbać o siebie.”, choć nie wszyscy tak uważali i nadal traktowali mnie jak pięciolatkę. 
Mama za wszelką cenę starała się zastąpić mi ojca, jednak niezbyt dobrze jej to wychodziło.

Z zamyśleń wyrwał mnie głośny trzask zamykanych drzwi, co mnie zaniepokoiło, bo mama powinna ciągle być w pracy. Zeszłam wolnym krokiem po schodach, rozglądając się. 


-----------------------------------------------------
Mam nadzieję, że spodobał wam się prolog. Tak? Proszę o komentarze. Nie? Napisz, konstruktywną krytyką nie pogardzę :)

EDIT:
stworzyłam zwiastun do bloga, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.