Z perspektywy Caroline
Nieprzyjemna, mokra kropla deszczu wylądowała na moim
nosie. Westchnęłam i podkuliłam nogi na ławce. Po dziesięciu minutach park
opustoszał. Zostało tylko kilka osób. Mężczyzna biegał, dziecko skakało w
powstałej już kałuży, a kilka ławek dalej jakaś para się całowała. Kilka osób
znalazło schronienie pod drzewem. Wyglądali tak, jakby bali się deszczu, a
deszcz nie powinien być ich zagrożeniem. To przed nami – nadludzkimi istotami –
powinni uciekać.
Schyliłam głowę w dół. Skupiłam się na swoim miarowym
oddechu i odbijających się o ławki kroplach deszczu. Nawet nie usłyszałam, jak
ktoś dosiadł się do mnie.
-Caroline – usłyszałam znajomy głos i natychmiast
uniosłam głowę.
Obok mnie siedział Klaus.
Przez chwilę zapatrzyłam się na jego kręcone włosy koloru brudnego
blondu i błękitne oczy pasujące do granatowej koszulki, czarnych spodni i
kurtki w tym samym kolorze.
-Co tutaj robisz? – zapytałam.
-Przechodziłem i Cię zauważyłem – odpowiedział miękko.
Nie do końca mu wierzyłam.
-Cała zmokłaś – czyżbym dosłyszała w jego głosie troskę?
Natychmiast zdjął kurtkę, która jeszcze nie zdążyła
nasiąknąć deszczem i nakrył nią moje ramiona. Jego oczy mówiły, żebym nawet nie
próbowała jej zdejmować.
-Dzięę-kuję-ę – wydukałam.
Uśmiechnął się, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
Ciężko było mi to przyznać, ale uwielbiałam, jak się tak uśmiechał. Najgorsze
było w tym wszystkim to, że nie wiedziałam dlaczego. Co takiego się stało, że
zaczęłam zauważać, jaki jest przystojny, co mnie w nim pociąga? A jego najstraszniejsze
wybryki poszły w niepamięć?
-Powinnaś być już w domu.
Spojrzałam na zegarek. O cholera. Przyszłam tu pieszo, a
nawet z wampirzą szybkością najwcześniej będę w domu na 24.
-Straciłam poczucie czasu – przyznałam.
Wstał z ławki i spojrzał na mnie wymownie.
-Chodź ze mną.
-Gdzie? – zmarszczyłam brwi.
-Do samochodu. Podwiozę Cię do domu.
-Poradzę sobie – rzuciłam, nie ruszając się z miejsca.
-Caroline, masz zamiar wracać do domu o tej porze sama? –
podkreślił dobitnie ostatnie słowo. Zabrzmiał tak, jakbym nie umiała sobie
poradzić bez nikogo.
Znów to robił – przeszywał mnie spojrzeniem na wylot. Miałam
mu już rzucić jakąś uszczypliwą uwagę o tym, że nie jestem dzieckiem, ale dałam
spokój. Miał całkowitą rację. Nie uśmiechało mi się iść do domu samej, a tak załapię
się na podwózkę w ciepłym samochodzie, na moje nieszczęście z Klausem…
***
-Coś ze mną nie tak? – zapytał, przenosząc wzrok z drogi
na mnie.
Zaprzeczyłam, kręcąc głową. Odwróciłam głowę w drugą
stronę speszona. Przyłapał mnie na patrzeniu, no pięknie. W dodatku poczułam
dziwny ścisk w żołądku, spowodowany przebywaniem sam na sam z Klausem. Nie
miałabym gdzie uciec w razie potrzeby.
Po chwili odważyłam się zadać mu nurtujące mnie pytanie:
-Czemu przyniosłeś mnie do domu, nawiedzasz mnie w snach,
a teraz odwozisz? Nie prościej byłoby mnie od razu zabić?
Klaus przesunął dłonią po swoim kilkudniowym zaroście.
-Nudzi mi się – odpowiedział, jakby to była
najoczywistsza rzecz na świecie.
-Pytam tak serio – spróbowałam opanować drżenie rąk.
-A jak tak serio odpowiadam – zaczął naśladować mój głos.
Zaśmiał się. Szturchnęłam go delikatnie.
-I z czego się śmiejesz? – zapytałam, a po chwili sama
zaczęłam chichotać.
Jego dłoń spoczęła na moim ramieniu, a ja momentalnie poczułam,
jak moje mięśnie się spinają.
-Z Ciebie – odparł, nie przestając się śmiać.
Zrobiłam urażoną minę. Wyszczerzył się, zabierając rękę.
Skupił się na drodze, wyprzedzając jedno auto.
Zastanawiałam się, czemu w moim towarzystwie jest
zupełnie inny. Potrafi doprowadzić mnie do śmiechu, otwiera się na mnie, a
zarazem jest poważny i nie dopuszcza do siebie nikogo. Jest taki delikatny, a
jednak porywczy. Zupełne przeciwieństwo. Dlaczego to robi? Dlaczego próbuje
zaprzeczyć temu, że jednak ma w sobie cząstkę dobra; człowieczeństwa?
Spojrzałam zaskoczona na Mikaelsona. Wypowiedziałam swoje
myśli na głos, cholera.
-Więc dlaczego zachowujesz się w stosunku do mnie
inaczej? – zapytałam.
Co mi szkodziło pogrążać się dalej? I tak zrobiłam z
siebie już idiotkę.
Spojrzał na mnie chłodno, dając do zrozumienia, że nasza
konwersacja dobiegła końca. Resztę drogi przemilczeliśmy.
Zgrabnie podjechał pod mój dom. Spojrzał przelotnie na
budynek, po czym skoncentrował całą swoją uwagę na mnie.
-Dziękuję – zdobyłam się na nikły uśmiech i otworzyłam
drzwi samochodu.
Klaus uniemożliwił mi wyjście, łapiąc mnie za rękę.
Przestraszona spojrzałam na niego.
-Odpowiadając na wcześniejsze pytanie – bo lubię Cię.
Odetchnęłam z ulgą, gdy mnie puścił.
Posłałam mu
najlepszy uśmiech, na jaki było mnie stać, choć nie był zbyt przekonywujący.
Wysiliłam się na krótkie „Dobranoc” i zatrzasnęłam drzwi
samochodu. Wbiegłam po schodach i weszłam do domu. Zamknęłam drzwi na zamek i właśnie
wtedy usłyszałam, jak Klaus odjeżdża. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na
wieszaku. Wówczas przypomniałam sobie, że zapomniałam mu ją oddać. Kolejny
powód do spotkania z Pierwotnym, czego chcieć więcej?
-----------------------------------------------------
Przychodzę z nowym rozdziałem.
Zadowoleni? :)
Czy spodziewaliście się czegoś innego?
A jeżeli już tu jesteś...
a wiem, że jesteś,
to zostaw KOMENTARZ!
Świetny rozdział <3 Super ,że Caroline postrzega Klausa inaczej niż inni zatrzymała jego kurtkę pewnie złoży mu wizytę jupi :D Czekam niecierpliwie na next :)
OdpowiedzUsuńHej :) Rozdział jest mega fajny . Bardzo mi się spodobał . Wszystko bardzo fajnie opisałaś . Uważam, że rozdział jest naprawdę fantastyczny . Jestem nim zachwycona. Bardzo podoba mi się to , że Caroline i Klaus zbliżyli się poniekąd do siebie. I to , że zostawił u niej kurtkę . Hmm, pewnie Caroline złoży mu wizytę xD Bardzo ciekawi mnie jak to się rozwinie :) Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału i czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Karolina J
Siemka extra rozdział :D Klaus mega uroczy w stosunku do Caro pewnie odda mu kurtkę kto wie może się pocałują? :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział już nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie rozwijasz relacje Klausa i Caroline, myślałam, że akcja zaraz poleci szybciej, a tu nie - powoli - z czego bardzo się cieszę :) Nie ma sensu galopować na łeb na szyję.
OdpowiedzUsuńCiekawa co dalej, czytam kolejny rozdział.
amandiolabadeo.blogspot.com
Najlepszy rozdział z tych które dotychczas przeczytałem na tym blogu.
OdpowiedzUsuńKlaus dżentelmeńsko otulił swoją kurtką przemoczoną kobietę, odwiózł do domu i nie wykorzystał okazji. Trochę mnie zawiódł tym, że ją lubi, mógł się wysilić na coś bardziej oryginalnego jeśli już koniecznie chciał pominąć to banalne "kocham". Co do jego koloru włosów, to zawsze się zastanawiałem jak można określić ten kolor i epitet "brudny blond" naprawdę się tutaj wpasował, odpowiada idealnie.
Klausowi jest bardzo trudno mówić o uczuciach, łatwo to dostrzec.
UsuńDziękuję za miłe słowa :>