czwartek, 2 października 2014

#Rozdział 3

Patrzyłam tępo na nasze zdjęcie oprawione w ramkę, które wisiało na ścianie. W końcu jednym ruchem je zerwałam, a ono spadło z trzaskiem na podłogę i rozbiło się na tysiąc kawałeczków. Nie miałam siły płakać, przepłakałam całą noc.
Zastanawiał mnie fakt, dlaczego Klaus przyniósł mnie do domu. Skąd wiedział, gdzie jestem? I kiedy wrócił do miasteczka? 
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Nie chciałam dzisiaj nikogo widzieć. Dzwonek jednak nie przestawał wydawać dźwięku.
-Caroline, wiem, że tam jesteś – usłyszałam.
Stefan. Nawet nie drgnęłam.
-Jeśli nie otworzysz, wejdę sam.
Przeklęłam cicho pod nosem, wiedząc, że i tak to zapewne usłyszał. Z ociąganiem wstałam i zeszłam schodami na dół. Otworzyłam drzwi, pozwalając przyjacielowi wejść. Spojrzał na mnie i nic nie mówiąc, przytulił mnie. Wtuliłam się w niego. Bardzo tego potrzebowałam. Potrafił zwykłym dotykiem ukoić ból. Na moją twarz mimowolnie wkradł się nikły uśmiech.
-Dziękuję, że jesteś.
Otarł wierzchem dłoni mój policzek, nie przestając mnie przytulać. Stefan zawsze umiał mi pomóc. Pamiętam, jak stawałam się wampirem i jak bardzo mi pomagał… Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. To nie był zbyt ciekawy okres w moim życiu.
Był zawsze, gdy go potrzebowałam.
Uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam, jakby zabrał ode mnie całe cierpienie. Stefan złapał mnie za rękę i pociągnął ku drzwiom wyjściowym. Zaskoczona spojrzałam na wampira.
-Gdzie idziemy? – zapytałam. Ostatnią rzeczą, jaką chciałam robić, było wyjście na zewnątrz.
-Niespodzianka – odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem.

Co on kombinuje? Westchnęłam bezgłośnie pozwalając, by mnie prowadził. Gdy wyszliśmy z domu, zza chmur wyjrzało słońce i przestało padać. Na niebie pojawiła się piękna, kolorowa tęcza. Uśmiechnęłam się delikatnie, spoglądając na wyższego ode mnie Stefana. Odwzajemnił gest.
-Teraz zamknij oczy – polecił.
Nie wiedząc czego mam się spodziewać, zamknęłam powieki. Przyjaciel podniósł mnie i w wampirzym tempie biegł, trzymając mnie na swoich rękach. Wiatr plątał moje włosy. Po chwili poczułam, jak zwalnia. Jego oddech był przyspieszony. Postawił mnie na ziemi, zdjął koszulę, pod którą miał czarną, bawełnianą bluzkę. Jego mięśnie idealnie się odznaczały.
-Nie ładnie podglądać – zaśmiał się.
Wywróciłam teatralnie oczami, nie przestając chichotać. Miałam się zapytać, dlaczego zdjął koszulę, lecz gwałtownym ruchem Stefan objął mnie w talii, po czym skoczył w dół. Nie wiedziałam co się dzieje. Spadaliśmy. Cicho pisnęłam. Moim uszom dobiegł szum wody, w której po zaczerpnięciu głębokiego wdechu, się znalazłam. Rześka, trochę zimna woda oblała moją twarz i ciało. Wypłynęłam na powierzchnię, dostrzegając przede mną Stefana.
-Kiedyś cię za to zabiję! – krzyknęłam, śmiejąc się.
-Przypominam ci, że nie żyję od ponad 160 lat! - odpowiedział.
Ochlapałam go, ale zaraz tego pożałowałam. Odwzajemnił to trzy razy mocniej.
-To niesprawiedliwe! – jęknęłam, zanurzając się.
Zrobił to samo. Skąd wiedział, że uwielbiam pływać? Popłynęłam głębiej. Przez cały czas wygłupialiśmy się. Tego mi ostatnio brakowało. Niestety nadszedł czas, kiedy musieliśmy wyjść z wody. Położyliśmy się oboje obok siebie na lekko złotym piasku, który migotał w słońcu. Czułam się szczęśliwsza.
-Dziękuję – posłałam mu wdzięczny uśmiech.
-Nie ma za co.
-Jest. Gdyby nie ty, siedziałabym pewnie w domu na kanapie i wylewała morze łez. Mam dosyć płaczu. Dzięki tobie przez te kilka godzin nie pomyślałam o Tylerze.
-Wiem, jak się czujesz i co przeżywasz. Byłem bardzo rozbity po zerwaniu z Eleną. Czułem się wykorzystany, niepotrzebny. Cholernie mnie to bolało i trochę czasu minęło, gdy uczucie zaczęło słabnąć. Teraz już o tym nie myślę. Oboje mamy swoje życie, nad którym mamy kontrolę. To dzięki tobie się nie poddałem. A jeżeli wam się nie udało, nie masz się czym przejmować. Jeszcze przyjdzie czas na kogoś innego.
Wtuliłam się w niego. Dobrze, że go mam…
Po pewnym czasie wstaliśmy i w wampirzym tempie znaleźliśmy się na klifie. Otrzepałam się z piasku.
-Masz jeszcze mokry sweterek – zaśmiał się, podając mi swoją koszulę, którą wcześniej tu zostawił.
Wzięłam ubranie, odwracając się do tyłu. Zdjęłam sweterek, odrzucając go na bok. Nałożyłam koszulę, pospiesznie ją zapinając.
-Dziękuję – uśmiechnęłam się, podnosząc sweterek.

***

Będąc już w domu, przebrałam się i wrzuciłam ubrania do kosza. Następnie podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Przez kilka sekund za mną stał Klaus.
Szybko się odwróciłam, ale nikogo już tam nie było.
-Mam już jakieś halucynacje – szepnęłam, przecierając oczy.
Ledwo doczłapałam się do łóżka. Padłam na nie, oddając się w objęcia Morfeusza. 


-----------------------------------------------------
Przepraszam, że znowu mało Klausa i że taki dziwny ten rozdział! ;/ 
W następnym rozdziale będzie naprawdę dużo Klausa, obiecuję. :)
A teraz... Jeśli wchodzicie na mojego bloga, to zostawcie ten komentarz.
Kropkę, przecinek, cokolwiek. 
Jeśli ja wstawiam regularnie rozdziały, wy też mi się jakoś zrekompensujcie. 

5 komentarzy:

  1. Witam,
    zostawiam komenatrz, tak jak prosiłaś :) Weszłam dzisiaj i nie potrafię się oderwać, będę siedzieć do późna ale przeczytam wszystko, raz na jakiś czas zostawiając komentarz.
    Jestem fanką Caroline i Klausa od samego początku, ale przyznam szczerze, że to jest pierwsze opowiadanie o nich, które czytam. Cieszę się, bo zachowujesz prawdziwe charaktery bohaterów, są w miarę kanoniczni. Piszesz fajnie, czytam dalej :)

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie trochę dziwny ten rozdział. Ona miała mokry sweter, ale spodnie już nie? A on co? Wysechł? Ogólnie nie jest źle, ale brakuje mi po prostu trochę szczegółów. Co do Caroline i Stefana, to myślę, że gdyby się kochali... tak jak kocha się dziewczynę/chłopaka a nie przyjaciółkę/przyjaciela, to byliby całkiem udaną parą. No ale jak wiadomo nigdy nie może być za dobrze, bo to byłoby zbyt piękne by było prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie napisałam, że miała tylko mokry sweter. A jasno i klarownie pisze, że "zdjął koszulę, pod którą miał czarną, bawełnianą bluzkę. ". Wynika z tego, że koszula, którą dał Caroline, była sucha.
      Niestety nie ten blog, ich przyjaźń jest bardzo ważna, a jako pary ich zwyczajnie sobie nie wyobrażam.

      Usuń
    2. Ja po tym rozdziale sobie ich jako parę jak najbardziej wyobrażam, ale z drugiej strony byliby za idealni, za bardzo do siebie dopasowani, a jak wiadomo w życiu nie może być za dobrze.
      A co do tej koszuli to tak - jej dał suchą, ale sam wrócił mokry? Trochę głupio, że wcześniej się nie rozebrali, choćby ze spodni. W ubraniu ciężko się pływa - wiem z doświadczenia. Chociaż moje doświadczenie tutaj ma nie wiele do rzeczy, bo ja kiepsko pływam...
      Pozdrawiam i informuje, ze wróciłem by nadrobić resztę rozdziałów ;-)

      Usuń
    3. Musisz poszukać opowiadania, które będzie nawiązywało do Stefana i Caroline jako pary. :)
      Są nadnaturalnymi stworzeniami, nie zwracają uwagi na to, czy są w ubraniu w wodzie czy nie. Stefan od zawsze był dżentelmenem, a nie wypada, by kobieta szła w mokrych rzeczach (w tym przypadku bluzki). A gdyby się rozebrali, Caroline nie miałaby jednak niespodzianki.

      Usuń