Około trzy tygodnie później
Zapukałam do drewnianych drzwi, prowadzących do ich domu.
Elena szybko je otworzyła i zaprosiła mnie do środka.
-Co się stało? – zapytałam, przekraczając próg.
Przytuliłam ją. Była cała roztrzęsiona.
-Damon… - wskazała na niego.
Moje oczy powędrowały ku wskazanej osobie. Leżał na
łóżku. Jego koszulka na ramieniu była zaplamiona krwią. Na szyi było jej
znacznie więcej. Podeszłam bliżej. Rana ciągnęła się od szyi do końca ramienia, miała nieregularny kształt, poszarpane brzegi i nadal obficie krwawiła. Widoczne były dwa kły.
-Boże… Czy to wilkołak?!
Przyjaciółka skinęła głową. Po chwili zszedł ze schodów
drugi brat – Stefan, witając się ze mną.
-Potrzebujemy twojej pomocy – powiedział miękkim tonem.
-Ale… Jak ja mogę pomóc?
Spojrzałam na nich. Widać było, że mieli jakiś plan.
-Klaus, tak?
Po ich minach stwierdziłam, że mam rację.
-Klaus, tak?
Po ich minach stwierdziłam, że mam rację.
-Wiesz, że on jest jedyną opcją. Tylko Klaus może podać
krew Damonowi, a tylko ciebie posłucha. Jeżeli dobrze to rozegrasz, Mikaelson przyjedzie jak najszybciej. Care, zgódź się. Proszę, inaczej on umrze.
Czyli jest w Mystic Falls i jednak nie miałam złudzeń,
widząc go w lustrze? W dodatku Damon nie raz chciał mojej śmierci, więc czemu
ja miałabym mu pomóc? No tak...Odpowiedzą była Elena i Stefan.
-Dobra – rzuciłam, obawiając się skutków.
Ciągle miałam wątpliwości. Wiedziałam, że będzie
wściekły; że go zranię.. I już nigdy mi nie zaufa. W co się wpakowałam? Skarciłam się w myślach. Szybko
wyciągnęłam telefon, wybierając numer. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Caroline? Coś się stało, kochana? – w telefonie
rozbrzmiał jego dźwięczny głos.
-Klaus… wilko-ła-ak… mn-nnie ugryzł… - odgrywałam wszystko
bardzo dokładnie, dodając jeszcze, że jestem u Salvatorów.
Wyczuwałam jego napięcie.
-Już jadę – rozłączył się.
Odrzuciłam telefon. Byłam na siebie wściekła, podczas gdy
oni mi gratulowali. Westchnęłam, rzucając:
-On mnie znienawidzi, nas wszystkich, a w dodatku zabije…
-Czemu się tym tak przejmujesz? Gdyby chciał nas zabić, zrobiłby to dawno temu.
-Czemu się tym tak przejmujesz? Gdyby chciał nas zabić, zrobiłby to dawno temu.
No właśnie, czemu się tak przejmowałam? Chwilę później dało się wyczuć i usłyszeć
nadjeżdżającego Klausa. Szybko znalazłam się w kuchni. Po chwili Pierwotny bez
pukania wszedł do domu.
-Gdzie Caroline? – rzucił.
-Witaj, Klaus – Stefan jak zwykle kulturalnie przywitał
się.
Był zdenerwowany, wyczułam jego przyspieszony oddech.
-Gdzie jest Caroline?! – warknął.
Postanowiłam wyjść z kuchni. Spojrzał na mnie. Zauważyłam, jak jego oczy przez chwilę stają się większe, zaraz jednak wracając do normalnego rozmiaru. Przez te trzy sekundy zrozumiałam, ze darzy mnie większym uczuciem niż sądziłam.
-Po co do mnie dzwoniłaś? – zapytał spokojnie.
Nie słysząc odpowiedzi, krzyknął:
-Zadałem pytanie!
Na dźwięk tego głosu aż podskoczyłam.
Na dźwięk tego głosu aż podskoczyłam.
-Klaus…
Podeszłam do niego. Stefan chciał coś powiedzieć, ale
uciszyłam go gestem dłoni. Pierwotny spojrzał na mnie wyczekująco.
-Dzwoniłam do Ciebie,
ponieważ…
-Ponieważ? – ponaglił mnie.
Wskazałam na Damona głową, a Elena ze Stefanem odsunęli
się, tym samym odsłaniając rannego wampira. Gość zaczął się śmiać. Wszyscy
spojrzeliśmy na niego zdziwieni.
-Proszę, pomóż mu – poprosiła Elena.
Nie przestawał się śmiać.
-Mam pomóc komuś, kto najbardziej pragnie mojej śmierci? - znów zaśmiał się ironicznie. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Nie po-trze-bu-ję go – odparł po raz pierwszy dziś
Damon, a jego rana wyglądała znacznie gorzej.
-Damon! – rzuciła Elena, karcąc go.
Widać było, jak bardzo go kocha. Było mi jej ogromnie żal.
-Klaus, nie chcemy cię zabić. Damon nie wie co mówi, a jest już na skraju. Pomóż
mu – westchnął Stefan.
Podszedł do mnie, jego oddech owiał moją twarz, wywołując dreszcze na mojej skórze, po czym skierował się w stronę drzwi. Po
chwili rozległ się głośny trzask.
-----------------------------------------------------
Hej! Wracam z nowym rozdziałem! :)
Sorry, ale trochę mnie zawiedliście. Jeśli tu wchodzicie
(a wiem, że wchodzicie, bo wyświetlenia same się nie nabijają)
to zostawcie komentarz.
Jestem zmuszona do tego, żeby przedłużyć termin wstawiania wpisów,
bo jeśli nadal komentarzy nie będzie, to nie widzę sensu pisania tego dalej.
Przepraszam, ale czy chcecie, żebym dalej pisała?
Tak? Zostaw komentarz.
Nie? Bo tak właśnie myślę.
Sorry, ale trochę mnie zawiedliście. Jeśli tu wchodzicie
(a wiem, że wchodzicie, bo wyświetlenia same się nie nabijają)
to zostawcie komentarz.
Jestem zmuszona do tego, żeby przedłużyć termin wstawiania wpisów,
bo jeśli nadal komentarzy nie będzie, to nie widzę sensu pisania tego dalej.
Przepraszam, ale czy chcecie, żebym dalej pisała?
Tak? Zostaw komentarz.
Nie? Bo tak właśnie myślę.
ja chcę więcej, więcej, więcej!
OdpowiedzUsuńHej :) Dzisiaj weszłam na twojego blooga i powiem, że jestem zachwycona :) Masz ogromny talent i jestem pod wrażeniem :) Piszesz bardzo fajnie, lekko :) Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie :) Jest ciekawe i interesujące :) Nie wspominając, że ja sama jestem fanką TVD i uwielbiam Caroline :) Naprawdę, bardzo mi się podoba twoje opowiadanie . A ten rozdział jest cudny. Jest naprawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńZyskałaś nową fankę i czytelniczkę :) Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału i czekam z niecierpliwością :)
Pozdrawiam i życzę weny :)
Karolina J
ps. Serdecznie zapraszam do siebie na www.pozagranicamiwyobrazni.bloog.pl
Tak bardzo dziękuję Ci za ten komentarz, bardzo mnie podbudował :) Cieszę się, że się podoba ;*
UsuńW wolnym czasie odwiedzę Twojego bloga i poczytam :>
Kochanie, przepraszam! Nie obrażaj się, ja egzystuję tu, istnieję, oddycham Twoim blogiem, ale czasu niewiele :( Jeszcze rok do egzaminów, a nauczyciele? Uczcie się, bo nie zdacie!
OdpowiedzUsuńRozdział bezkonkurencyjny, pozostałe przy nim wymiękają ;) No i dałaś Elenę (tak, zaczęłam czytać TVD B| ) więc jeszcze bardziej cię kocham <3 A teraz kończę, bo polski czeka, ale życzę weny, weny skarbie!
Aaaa.... u mnie NN. Ja nie zmuszam.
Kochanie, nie gniewam sie! Ucz sie, ucz! A blogi czytaj w czasie wolnym :)
UsuńDziękuje za miłe słowa, aż chce sie pisać ;3
Oczywiście, że zaraz przeczytam ;>
Stefan i Damon nazywają się Salvator (Salvatore)? a nie Salvador? - Pytam z ciekawości, bo ja nie wiem. Za to przypomniało mi się, że znam chłopca o imieniu Salvadore i stąd to D mi bardziej tam brzmi niż T, ale jak jest w rzeczywistości na filmie i w książce PW pojęcia nie mam.
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłem w Klausie jego "Kochana" - choć nie widziałem z nim za dużo odcinków, to ten zwrot akurat wbił mi się w pamięć.
"W co Wy gracie!?" - "wy" z małej literki, bo to nie jest list, gdzie Cię, Tobie, Ciebie, Was, itd piszemy dużymi ;-)
Trochę mnie zdziwiło, że Klaus tak po prostu wtargnął do domu Damona i Stefana, myślałem, że jest nieco kulturalniejszy, że zapuka i przywita się jak należy. Miałem go po prostu za faceta z klasą, a nie za prostaka.
Ja się nie dziwię, że Klaus się wkurzył, bo Carol go okłamała, pokpiła z niego, chcieli go na swój sposób wykorzystać, a ona wykorzystała jego uczucie do niej, by zmusić/wywrzeć na nim jakieś działanie. Każdy by się na jego miejscu wkurzył.
Co do samej treści, to rozdziały strasznie krótkie i niby nie jest źle, bo dużo się w nich dzieje, ale słabe są opisy - uczuć, emocji, osób. Mnie np ciekawi jaką minę miał Klaus, jaki był jego wzrok, albo chociażby to jak dokładnie wyglądała rana na szyi Damona. Musisz liczyć się z tym, że nie każdy czytający twój blog oglądał serial i ma przed oczami aktorów, ich mimikę, zachowanie i rany po ugryzieniu wilkołaków (ja np nie widziałem ani jednej takiej rany).
Salvatore.
UsuńTo dosyć częsty zwrot Klausa do płci pięknej.
Piszę tak z przyzwyczajenia, znajdziesz to w każdym rozdziale.
Gdyby bliska Ci osoba umierała, zapukałbyś i grzecznie się przywitał? Wątpię, a Klaus słynie z porywczości.
Hmm, popracuję nad tym. Choć nigdy nie podchodziłam do tego z takim nastawieniem, że każdy oglądał ten serial.