czwartek, 15 stycznia 2015

#Rozdział 11

Z perspektywy Caroline

Przepłakałam cały dzień i nie miałam sił nawet podnieść się z łóżka. Tak bardzo piekły mnie oczy. Z trudem podeszłam do lustra. W moich oczach brakuje blasku, są jakby martwe. Dostrzegam w nich jedynie przenikającą pustkę. Nawet nie mam siły się uśmiechać. Staram się funkcjonować, choć wiem, że to nie łatwe. Minął już tydzień, odkąd ostatni raz z nim „rozmawiałam”. Od tego momentu czuję się jak wrak. Są takie chwile, kiedy mam serdecznie dosyć Klausa, kiedy doprowadza mnie do szału. Są też takie chwile, kiedy spoglądam w jego oczy i widzę ból, cierpienie i cień miłości, jaką mnie darzy. Przestałam się go bać. Od zawsze był moim wrogiem, a teraz to się zmieniło.


Retrospekcje

Klaus stał oparty o framugę drzwi. Caroline zaś leżała na sofie, była już bardzo słaba. Jej rana po ugryzieniu wyglądała coraz gorzej.
-Jeśli nie podasz mi swojej krwi, umrę – powiedziała.
-Więc umrzesz, a Tyler będzie miał surową lekcję.
-Jak mogłeś mu to zrobić? Jego mamie i mnie? – ciągnęła Caroline.
-Mam tysiąc lat, nazwij to nudą.
-Nie wierzę Ci.
-W porządku. Może dlatego, że jestem złem wcielonym. I nie mogę się powstrzymać – patrzył w jeden punkt przed sobą.
-Nie. To dlatego, że cierpisz – w tym momencie spojrzał na nią – Co znaczy, że jest w Tobie cząstka człowieczeństwa.
Hybryda podszedł do niej, siadając obok.
-Jak możesz tak myśleć?
-Ponieważ to widziałam – szeptała, mówienie nie łatwo jej już przychodziło – Ponieważ łapię się na tym, że chciałabym zapomnieć o Twoich wszystkich występkach.
-Ale nie możesz, prawda?
-Wiem, że mnie kochasz – oddychała ciężko – I każdy, kto jest zdolny do miłości, nie jest spisany na straty.
-Masz halucynacje – nie mógł tego słuchać.
-Nigdy się nie dowiem.
Po chwili wampirzyca dostała drgawek.
-Caroline..? Caroline…?
 Nie mógł już tak dłużej walczyć z emocjami. Podniósł jej ciało, nadgryzł nadgarstek i pozwolił, by piła. Po chwili już to robiła.


Caroline weszła do baru. Spojrzała na Alarica i poszła dalej. Jeszcze wtedy Klaus nie widział w tym żadnego podstępu. Siedział na krześle wraz ze swoim bratem – Kolem.
-Pamiętam ją z ostatniej nocy. Smakowicie wygląda – powiedział brat, wskazując na nią.
-Powiedz jeszcze słowo, a wyrwę Ci wątrobę – odpowiedział mu Klaus – Caroline!
-Och, to Ty – rzuciła, zakładając ręce na piersiach.
-Napijesz się z nami? – zapytał, podnosząc z bratem do góry szklanki z alkoholem.
-Wolałabym umrzeć z pragnienia, ale dzięki – odpowiedziała sarkastycznie i wyszła z baru.
Zaśmiał się i przechylił głowę w stronę Kola.
-Jest oszałamiająca.
-Świetnie wygląda odchodząc od nas – zauważył Kol.
 -Wezmę to za wyzwanie – odłożył trunek i poszedł za Caroline.
Wychodząc, o mały włos nie wjechał w niego samochód. Zabawne, bo przecież i tak by go nie zabił.
-Caroline! – zawołał.
-Nie rozumiesz aluzji?
- Nie gniewaj się, kochana. Trochę się pokłóciliśmy, już mi przeszło.
-No cóż, mnie nie – odparowała, nadal stojąc tyłem do Mikaelsona.
-Jak mogę się usprawiedliwić?
Odwróciła się, patrząc na niego zawistnie.
-Niech Ty, twoja droga biżuteria i romantyczne rysunki zostawią mnie w spokoju.
- Och, daj spokój – zaśmiał się - Wykorzystaj szansę, Caroline – usiadł na ławce - Porozmawiaj ze mną.
- Poznaj mnie – dodał po chwili, gdy nie usłyszał odpowiedzi.
Uniosła do góry brwi.
-Wyzywam Cię.
-Dobra – poddała się, siadając obok.
Spojrzał jej w oczy. Wciągnęła powietrze przez zęby i powiedziała:
- Więc o czym chcesz rozmawiać?
-O Tobie – zaśmiała się w odpowiedzi – O Twoich nadziejach, marzeniach, oczekiwaniach.
Znów się zaśmiała.
-Tak dla jasności, jestem zbyt inteligentna, aby dać Ci się uwieść.
-Dlatego Cię lubię – odparł, tym razem to on się śmiejąc.


Caroline siedziała na huśtawce patrząc gdzieś w bok. Po chwili usłyszała głos zamykanych drzwi. Uniosła głowę zaskoczona.
-Jakim cudem wyszedłeś? – zapytała.
-Obawiam się, że coś niedobrego przydarzyło się Twojej przyjaciółce Bonnie.
Podszedł do niej Klaus, a ona od razu wstała.
-Nie martw się, kochana. Wiesz, że nie mógłbym Cię skrzywdzić – odparł.
-Dość już zrobiłeś.
-Zrobiłem więcej niż potrzeba – patrzył Forbes głęboko w oczy – Okazałem dobroć, przebaczenie, litość. Z Twojego powodu, Caroline. To wszystko dla Ciebie.
Oczy wampirzycy się zaszkliły. Gdy zobaczył, że nie ma mu nic do powiedzenia, westchnął ciężko i odszedł.


-Więc co chciałeś mi pokazać? - zapytała.
-Jedną z moich pasji - odpowiedział i zatrzymał się przy jednym, dużym obrazie.
Spojrzała na malowidło.
-Imponujące. Kuratorzy w Luwrze nie piją werbeny?
Uśmiechnął się.
-Tak, popełniają błąd.
Pokręciła głową. Spojrzała na bransoletkę, którą jej podarował.
-A co z tym? Gdzie ukradłeś bransoletkę?
-Cóż, to długa historia - spojrzał na nią - Nosiła ją księżniczka prawie tak piękna jak Ty.
Wywróciła teatralnie oczami, spoglądając w przeciwną stronę. Westchnęła, patrząc sceptycznie na rysunek na biurku. Wzięła jeden do ręki, przyglądając mu się.
-Chwileczkę... To Twoje?
-Tak - przyznał - Jeden z moich pejzaży wisi w Ermitażu. Byłaś tam?
-Niewiele podróżowałam - odparła.
-Zabiorę Cię - uśmiechnął się - Gdziekolwiek chcesz. Rzym. Paryż. Tokio?
Zaśmiali się.
-Musi być naprawdę miło po prostu pstryknąć palcami i dostać, czego dusza zapragnie. Po to Ci hybrydy? Żeby podróżować i zdobywać co zechcesz?
Uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Przyjmujesz błędne założenia.
-Po co Ci Tyler? - drążyła - Przestań go kontrolować. Oddaj mu jego życie.
-Wiesz, to był udany wieczór, ale myślę, że na Ciebie już czas.
-Rozumiem. Twój ojciec Cię nie kochał, więc uznałeś, że to nie jest możliwe. Dlatego hipnotyzujesz ludzi, podporządkowujesz ich sobie, próbujesz przekupić, ale to tak nie działa - zdjęła bransoletkę i upuściła ją na ziemię - Odpychasz ludzi, bo nawet nie próbujesz ich zrozumieć.
Wyrzuciła z siebie i wyszła.

Z perspektywy Caroline

Ciągle wspominam.  Przed oczami mam jego obojętną twarz, która wyrzuca mnie ze swojego domu.  Przypomniałam sobie, jak zawsze służyłam przyjaciołom za to, bym zagadała Klausa. Zawsze go wykorzystywałam. A on bezinteresownie się mną zainteresował. Jedyne, co chciał w zamian to odwzajemnienie tego samego.
Pamiętam jego bezpieczne ramiona, ciepłe usta, delikatne dłonie.  Pamiętam jak reagowałam na jego dotyk. Tak bardzo różnił się od tego, jak dotykał mnie Tyler. Wcześniej to ignorowałam, ale czułam dziwny ścisk w żołądku, gdy tylko pojawiał się obok w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Myślałam, że życie odbiera mi coś ważnego, gdy zerwałam z Tylerem. Teraz wiem, że się myliłam. Osobę, na którą powinnam zwracać uwagę była tuż pod moim nosem. 

Dopiero teraz to zrozumiałam. Ja naprawdę się w nim zakochałam. 

-----------------------------------------------------
no hej!
zadowoleni? ^^
dzisiaj trochę inny post, więcej opisu emocji. 
postanowiłam trochę zaznajomić was ze scenami
w serialu pomiędzy Klausem a Caroline. 
trochę się namęczyłam tłumacząc to,
więc może zostawisz komentarz? :)

8 komentarzy:

  1. Hejka :) No, no .... Aż brak mi słów. Ten rozdziały mega fantastyczny. Jestem nim oczarowana i zachwycona. Wszystko tak gładko, cudownie opisałaś. Te uczucia ... Ah, aż czułam to co bohaterzy. A te retrospekcje są genialne. Nie wiem, czy wiesz, ale to chyba twój najlepszy rozdział :) Bardzo mi się spodobał. Ciekawa jestem co będzie w następnym rozdziale :) Już nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że będzie dobrze i Caroline i Klaus wrócą do siebie. Czekam z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Karolina J

    OdpowiedzUsuń
  2. No świetny rozdział te wspomnienia Caroline i zrozumiała, że jest zakochana <3 Super czekam na next weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział czekam na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry! ;3
    Klaroline, i tyle wystarczyło, żeby historia mnie wciągnęła. Przeczytałam całość w pół godziny... chcę więcej, więcej!
    Prooooszę xD

    Nawet nie wiem, co powiedzieć. Styl masz bardzo dobry, czasami wkradają się błędy interpunkcyjne, ale chyba każdemu się zdarza...

    Fabuła bardzo ciekawa, taka tajemnicza i tak dalej ;3 Tak jak lubię :D

    Życzę kilo weny, dwa kilo wolnego czasu i przede wszystkim, chęci do pisania!
    xoxo, Liska

    lisie-serce.blogspot.com
    Wpadniesz? Widziałam, że czytałaś o Igrzyskach ;D Ale ja nie nalegam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, jak miło :)
      nie krępuj się, jeśli są jakieś błędy, to pisz.
      dziękuję za miłe słowa, a wpadnę gdy tylko będę miała chwilę wolnego czasu ;>

      Usuń
  5. Rozdział boski biedna Caro ;< No niech się pogodzą :P Czekam na next ;) Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kol i Klaus - lubię ich razem. Jakoś przypadł mi ten fragement z nimi do gustu.
    Klaus nalegający na rozmowę z Caroline też był dobry.
    Melodramatyczna scena, o ty, że Tyler dostałby lekcje gdyby Carol umarła też całkiem niezła.
    "Nosiła go księżniczka" - "ją" bo mowa o bransoletce.
    Ja za takimi retrospekcjami nie przepadam, zwłaszcza gdy jest ich tyle na raz i brak pomiędzy nimi treści teraźniejszej. No ale czasami są takie rozdziały potrzebne i jakoś udało mi się przez ten przebrnąć. Teraz pozostaje tylko czekać do spotkania blondyny z Nikim.
    A teraz pytanie: ty tylko tłumaczyłaś te retrospekcje czy sama je pisałaś?
    PS. Resztę postaram się nadrobić wieczorkiem (późnym, bardzo późnym).
    PS 2. Wybacz mi wulgaryzmy w niektórych komentarzach.
    PS 3. To, że źle oceniam pewne postępowania bohaterów, wcale nie znaczy, że źle oceniam twoje opowiadanie. Po prostu po bohaterach czasami trzeba pojechać, a czytanie o zawsze idealnych, czystych jak łza i przejrzystych jak czyste okno umyte na święta jest zwyczajnie nudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tłumaczyłam ich dialogi, a sama opisywałam zachowania postaci. Szczerze? Nie polecam.
      Wybaczę.
      Dlatego staram się nie przedstawiać ich jako "świętych" (przynajmniej tak mi się wydaje).

      Usuń