Z perspektywy Caroline
Retrospekcje
Klaus stał oparty o framugę drzwi. Caroline zaś leżała na
sofie, była już bardzo słaba. Jej rana po ugryzieniu wyglądała coraz gorzej.
-Jeśli nie podasz mi swojej krwi, umrę – powiedziała.
-Więc umrzesz, a Tyler będzie miał surową lekcję.
-Jak mogłeś mu to zrobić? Jego mamie i mnie? – ciągnęła
Caroline.
-Mam tysiąc lat, nazwij to nudą.
-Nie wierzę Ci.
-W porządku. Może dlatego, że jestem złem wcielonym. I
nie mogę się powstrzymać – patrzył w jeden punkt przed sobą.
-Nie. To dlatego, że cierpisz – w tym momencie spojrzał
na nią – Co znaczy, że jest w Tobie cząstka człowieczeństwa.
Hybryda podszedł do niej, siadając obok.
-Jak możesz tak myśleć?
-Ponieważ to widziałam – szeptała, mówienie nie łatwo jej
już przychodziło – Ponieważ łapię się na tym, że chciałabym zapomnieć o Twoich
wszystkich występkach.
-Ale nie możesz, prawda?
-Wiem, że mnie kochasz – oddychała ciężko – I każdy, kto
jest zdolny do miłości, nie jest spisany na straty.
-Nigdy się nie dowiem.
Po chwili wampirzyca dostała drgawek.
-Caroline..? Caroline…?
Nie mógł już tak dłużej walczyć z emocjami. Podniósł jej
ciało, nadgryzł nadgarstek i pozwolił, by piła. Po chwili już to robiła.
Caroline weszła do baru. Spojrzała na Alarica i poszła
dalej. Jeszcze wtedy Klaus nie widział w tym żadnego podstępu. Siedział na
krześle wraz ze swoim bratem – Kolem.
-Pamiętam ją z ostatniej nocy. Smakowicie wygląda –
powiedział brat, wskazując na nią.
-Powiedz jeszcze słowo, a wyrwę Ci wątrobę – odpowiedział
mu Klaus – Caroline!
-Och, to Ty – rzuciła, zakładając ręce na piersiach.
-Napijesz się z nami? – zapytał, podnosząc z bratem do
góry szklanki z alkoholem.
-Wolałabym umrzeć z pragnienia, ale dzięki –
odpowiedziała sarkastycznie i wyszła z baru.
Zaśmiał się i przechylił głowę w stronę Kola.
-Jest oszałamiająca.
-Świetnie wygląda odchodząc od nas – zauważył Kol.
-Wezmę to za
wyzwanie – odłożył trunek i poszedł za Caroline.
Wychodząc, o mały włos nie wjechał w niego samochód.
Zabawne, bo przecież i tak by go nie zabił.
-Caroline! – zawołał.
-Nie rozumiesz aluzji?
- Nie gniewaj się, kochana. Trochę się pokłóciliśmy, już
mi przeszło.
-No cóż, mnie nie – odparowała, nadal stojąc tyłem do
Mikaelsona.
-Jak mogę się usprawiedliwić?
Odwróciła się, patrząc na niego zawistnie.
-Niech Ty, twoja droga biżuteria i romantyczne rysunki
zostawią mnie w spokoju.
- Och, daj spokój – zaśmiał się - Wykorzystaj szansę,
Caroline – usiadł na ławce - Porozmawiaj ze mną.
- Poznaj mnie – dodał po chwili, gdy nie usłyszał
odpowiedzi.
Uniosła do góry brwi.
-Wyzywam Cię.
-Dobra – poddała się, siadając obok.
Spojrzał jej w oczy. Wciągnęła powietrze przez zęby i
powiedziała:
- Więc o czym chcesz rozmawiać?
-O Tobie – zaśmiała się w odpowiedzi – O Twoich
nadziejach, marzeniach, oczekiwaniach.
Znów się zaśmiała.
-Tak dla jasności, jestem zbyt inteligentna, aby dać Ci
się uwieść.
-Dlatego Cię lubię – odparł, tym razem to on się śmiejąc.
Caroline siedziała na huśtawce patrząc gdzieś w bok. Po
chwili usłyszała głos zamykanych drzwi. Uniosła głowę zaskoczona.
-Jakim cudem wyszedłeś? – zapytała.
-Obawiam się, że coś niedobrego przydarzyło się Twojej
przyjaciółce Bonnie.
Podszedł do niej Klaus, a ona od razu wstała.
-Nie martw się, kochana. Wiesz, że nie mógłbym Cię
skrzywdzić – odparł.
-Dość już zrobiłeś.
-Zrobiłem więcej niż potrzeba – patrzył Forbes głęboko w
oczy – Okazałem dobroć, przebaczenie, litość. Z Twojego powodu, Caroline. To
wszystko dla Ciebie.
Oczy wampirzycy się zaszkliły. Gdy zobaczył, że nie ma mu
nic do powiedzenia, westchnął ciężko i odszedł.
-Więc co chciałeś mi pokazać? - zapytała.
-Jedną z moich pasji - odpowiedział i zatrzymał się przy
jednym, dużym obrazie.
Spojrzała na malowidło.
-Imponujące. Kuratorzy w Luwrze nie piją werbeny?
Uśmiechnął się.
-Tak, popełniają błąd.
Pokręciła głową. Spojrzała na bransoletkę, którą jej
podarował.
-A co z tym? Gdzie ukradłeś bransoletkę?
-Cóż, to długa historia - spojrzał na nią - Nosiła ją księżniczka prawie tak piękna jak Ty.
Wywróciła teatralnie oczami, spoglądając w przeciwną
stronę. Westchnęła, patrząc sceptycznie na rysunek na biurku. Wzięła jeden do
ręki, przyglądając mu się.
-Chwileczkę... To Twoje?
-Tak - przyznał - Jeden z moich pejzaży wisi w Ermitażu.
Byłaś tam?
-Niewiele podróżowałam - odparła.
-Zabiorę Cię - uśmiechnął się - Gdziekolwiek chcesz.
Rzym. Paryż. Tokio?
Zaśmiali się.
-Musi być naprawdę miło po prostu pstryknąć palcami i
dostać, czego dusza zapragnie. Po to Ci hybrydy? Żeby podróżować i zdobywać co zechcesz?
Uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Przyjmujesz błędne założenia.
-Po co Ci Tyler? - drążyła - Przestań go kontrolować.
Oddaj mu jego życie.
-Wiesz, to był udany wieczór, ale myślę, że na Ciebie już
czas.
-Rozumiem. Twój ojciec Cię nie kochał, więc uznałeś, że
to nie jest możliwe. Dlatego hipnotyzujesz ludzi, podporządkowujesz ich sobie,
próbujesz przekupić, ale to tak nie działa - zdjęła bransoletkę i upuściła ją
na ziemię - Odpychasz ludzi, bo nawet nie próbujesz ich zrozumieć.
Wyrzuciła z siebie i wyszła.
Z perspektywy Caroline
Ciągle wspominam.
Przed oczami mam jego obojętną twarz, która wyrzuca mnie ze swojego
domu. Przypomniałam sobie, jak zawsze
służyłam przyjaciołom za to, bym zagadała Klausa. Zawsze go wykorzystywałam. A
on bezinteresownie się mną zainteresował. Jedyne, co chciał w zamian to
odwzajemnienie tego samego.
Pamiętam jego bezpieczne ramiona, ciepłe usta, delikatne
dłonie. Pamiętam jak reagowałam na jego
dotyk. Tak bardzo różnił się od tego, jak dotykał mnie Tyler. Wcześniej to ignorowałam,
ale czułam dziwny ścisk w żołądku, gdy tylko pojawiał się obok w ciągu
ostatnich dwóch tygodni. Myślałam, że życie odbiera mi coś ważnego, gdy
zerwałam z Tylerem. Teraz wiem, że się myliłam. Osobę, na którą powinnam
zwracać uwagę była tuż pod moim nosem.
Dopiero teraz to zrozumiałam. Ja naprawdę się w nim
zakochałam.
-----------------------------------------------------
no hej!
zadowoleni? ^^
dzisiaj trochę inny post, więcej opisu emocji.
dzisiaj trochę inny post, więcej opisu emocji.
postanowiłam trochę zaznajomić was ze scenami
w serialu pomiędzy Klausem a Caroline.
trochę się namęczyłam tłumacząc to,
więc może zostawisz komentarz? :)
Hejka :) No, no .... Aż brak mi słów. Ten rozdziały mega fantastyczny. Jestem nim oczarowana i zachwycona. Wszystko tak gładko, cudownie opisałaś. Te uczucia ... Ah, aż czułam to co bohaterzy. A te retrospekcje są genialne. Nie wiem, czy wiesz, ale to chyba twój najlepszy rozdział :) Bardzo mi się spodobał. Ciekawa jestem co będzie w następnym rozdziale :) Już nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że będzie dobrze i Caroline i Klaus wrócą do siebie. Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Karolina J
No świetny rozdział te wspomnienia Caroline i zrozumiała, że jest zakochana <3 Super czekam na next weny :)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział czekam na kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńDzień dobry! ;3
OdpowiedzUsuńKlaroline, i tyle wystarczyło, żeby historia mnie wciągnęła. Przeczytałam całość w pół godziny... chcę więcej, więcej!
Prooooszę xD
Nawet nie wiem, co powiedzieć. Styl masz bardzo dobry, czasami wkradają się błędy interpunkcyjne, ale chyba każdemu się zdarza...
Fabuła bardzo ciekawa, taka tajemnicza i tak dalej ;3 Tak jak lubię :D
Życzę kilo weny, dwa kilo wolnego czasu i przede wszystkim, chęci do pisania!
xoxo, Liska
lisie-serce.blogspot.com
Wpadniesz? Widziałam, że czytałaś o Igrzyskach ;D Ale ja nie nalegam xD
ooo, jak miło :)
Usuńnie krępuj się, jeśli są jakieś błędy, to pisz.
dziękuję za miłe słowa, a wpadnę gdy tylko będę miała chwilę wolnego czasu ;>
Rozdział boski biedna Caro ;< No niech się pogodzą :P Czekam na next ;) Pozdrawiam J.
OdpowiedzUsuńKol i Klaus - lubię ich razem. Jakoś przypadł mi ten fragement z nimi do gustu.
OdpowiedzUsuńKlaus nalegający na rozmowę z Caroline też był dobry.
Melodramatyczna scena, o ty, że Tyler dostałby lekcje gdyby Carol umarła też całkiem niezła.
"Nosiła go księżniczka" - "ją" bo mowa o bransoletce.
Ja za takimi retrospekcjami nie przepadam, zwłaszcza gdy jest ich tyle na raz i brak pomiędzy nimi treści teraźniejszej. No ale czasami są takie rozdziały potrzebne i jakoś udało mi się przez ten przebrnąć. Teraz pozostaje tylko czekać do spotkania blondyny z Nikim.
A teraz pytanie: ty tylko tłumaczyłaś te retrospekcje czy sama je pisałaś?
PS. Resztę postaram się nadrobić wieczorkiem (późnym, bardzo późnym).
PS 2. Wybacz mi wulgaryzmy w niektórych komentarzach.
PS 3. To, że źle oceniam pewne postępowania bohaterów, wcale nie znaczy, że źle oceniam twoje opowiadanie. Po prostu po bohaterach czasami trzeba pojechać, a czytanie o zawsze idealnych, czystych jak łza i przejrzystych jak czyste okno umyte na święta jest zwyczajnie nudne.
Tłumaczyłam ich dialogi, a sama opisywałam zachowania postaci. Szczerze? Nie polecam.
UsuńWybaczę.
Dlatego staram się nie przedstawiać ich jako "świętych" (przynajmniej tak mi się wydaje).